Gazeta przypomina, że w ubiegłym tygodniu rzecznik praw dziecka Edita Żiobiene po przeprowadzeniu kontroli w przedszkolach rejonu wileńskiego, ustaliła, że w czterech z 25 przedszkoli rejonu są jedynie polskie grupy. Rzecznik zaleciła utworzenie w tych przedszkolach również grup litewskich. Zdaniem władz rejonu wileńskiego, zarzuty rzecznika, które głośnym echem odbiły się w litewskich mediach, są bezpodstawne, a ocena sytuacji nieobiektywna. Mer rejonu wileńskiego Maria Rekść tłumaczyła, że w dwóch przedszkolach nie ma litewskich grup, bo w miejscowościach, w których się znajdują, 90 proc. mieszkańców to Polacy i nie ma chętnych do edukacji w języku litewskim.
Natomiast w innych miejscowościach, obok przedszkoli tylko z polskimi grupami, są przedszkola wyłącznie z grupami litewskimi, dlatego też nie ma potrzeby otwierania w polskich placówkach grup litewskich. Zdaniem mer rejonu, "takie oświadczenia rzecznika praw dziecka służą jedynie wzniecaniu niezgody na tle narodowościowym i skłócaniu mieszkańców rejonu".
Gazeta na swych łamach zarzuca Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, że jej działania są ukierunkowane przede wszystkim na utrzymanie władzy na Wileńszczyźnie. Jednocześnie podkreśla, że "władze Litwy w ciągu ostatnich dwudziestu lat jedynie biernie obserwowały, co się dzieje w tzw. polskich rejonach: wileńskim i solecznickim" i nie robiły nic, by rozwiązać problemy litewskich Polaków.
Według gazety, na konstruktywne rozwiązanie problemów związanych chociażby ze zwrotem ziemi, brakuje woli politycznej, bo "we władzach litewskich partii dominuje prymitywny nacjonalizm". "Lietuvos Rytas" przyznaje, że "brak porozumienia pomiędzy mniejszością polską a większością litewską szkodzi Litwie" i zaznacza, że "tak, czy inaczej dialog powinny zapoczątkować władze centralne".
PAP