Księżna Yorku stoi na krawędzi bankructwa – to jest nasza narodowa szansa, by wziąć królewskie wydatki pod kontrolę - pisze The Guardian.
Pomyślmy o księżnej Yorku jak o szansie, a nie o 5 milionowym wstydzie – proponuje publicysta dziennika „Guardian". Pomyślmy w końcu o porządnym skontrolowaniu wydatków królewskiej „Firmy” – i, jako podatnicy, o tym, za co chcemy płacić, a nie o tym, na co każą nam wydawać nasze pieniądze. W skrócie, pomyślmy o demokracji - apeluje.
Królowa celebruje 60-lecie panowania, to może być podstęp by odbudować jej skurczone wydatki bez podania detali takiego ruchu – podejrzewa „Guardian". Rodzina królewska dostaje rozmaite granty i ulgi podatkowe. W zamian serwuje pełne przepychu i patriotyzmu ceremonie. George Osborne, kanclerz skarbu, proponuje jednorazową kwotę pokrywającą wszystkie wydatki. Będzie traktować Królewski Serwis jak giganta technologicznego budującego siec torów kolejowych Crossrail. Dlaczego mamy pozostawić resztę rodziny królewskiej poza transakcją?
Dołóżmy do tego dodatkowe dochody księżnych, wydatki królewskie zatwierdzone przez Parlament, plus każde dodatkowe wydatki i zacznijmy traktować całą rodzinę królewską, jako całość. Przyznajmy im 30 milionów funtów rocznie, na wszystkie planowane wydarzenia. Będzie to jedna suma, jeden kontrakt. I kiedy dojdzie do jego przedłużenia, będziemy mogli przegłosować to, czego już nam nie potrzeba. Może będą to przemowy Jej Królewskiej Mości na temat dziedzictwa architektonicznego wartego 750 tys. funtów? - zastanawia się publicysta.
To byłaby droga na przód. Przejrzysta i przypominałaby działalność biznesową. Mogłoby to być ratunkiem dla księcia Karola, który w końcu zostanie królem. Jego dotychczasowe wydatki są bardzo niejasne, a kiedy obejmie tron będzie musiał się ze wszystkiego rozliczać. A dla Sarah, każda firma ma przygotowaną odprawę dla swojego pracownika w swoim sejfie.
Królowa celebruje 60-lecie panowania, to może być podstęp by odbudować jej skurczone wydatki bez podania detali takiego ruchu – podejrzewa „Guardian". Rodzina królewska dostaje rozmaite granty i ulgi podatkowe. W zamian serwuje pełne przepychu i patriotyzmu ceremonie. George Osborne, kanclerz skarbu, proponuje jednorazową kwotę pokrywającą wszystkie wydatki. Będzie traktować Królewski Serwis jak giganta technologicznego budującego siec torów kolejowych Crossrail. Dlaczego mamy pozostawić resztę rodziny królewskiej poza transakcją?
Dołóżmy do tego dodatkowe dochody księżnych, wydatki królewskie zatwierdzone przez Parlament, plus każde dodatkowe wydatki i zacznijmy traktować całą rodzinę królewską, jako całość. Przyznajmy im 30 milionów funtów rocznie, na wszystkie planowane wydarzenia. Będzie to jedna suma, jeden kontrakt. I kiedy dojdzie do jego przedłużenia, będziemy mogli przegłosować to, czego już nam nie potrzeba. Może będą to przemowy Jej Królewskiej Mości na temat dziedzictwa architektonicznego wartego 750 tys. funtów? - zastanawia się publicysta.
To byłaby droga na przód. Przejrzysta i przypominałaby działalność biznesową. Mogłoby to być ratunkiem dla księcia Karola, który w końcu zostanie królem. Jego dotychczasowe wydatki są bardzo niejasne, a kiedy obejmie tron będzie musiał się ze wszystkiego rozliczać. A dla Sarah, każda firma ma przygotowaną odprawę dla swojego pracownika w swoim sejfie.