Znienawidzone jeszcze trzy lata temu szkolne mundurki dziś mają podkreślić elitarność lub oryginalność szkoły. Firmy, które postawiły na szycie uczniowskich wdzianek, nie narzekają na brak zamówień - pisze "Metro".
Spódnica w szkocką kratę, sięgająca tuż przed kolano, biała koszula lub golf, granatowy żakiet, sweter z logo szkoły, ciemne rajstopy i buty na płaskim obcasie - to dress code gimnazjalistki i licealistki z prywatnej żeńskiej szkoły im. Cecylii Plater-Zyberkówny. Elegancki mundurek musi być uszyty w wybranej przez szkołę pracowni krawieckiej. Wzór jest niezmienny od dwudziestu lat i nawiązuje do przedwojennej tradycji szkoły.
Białe koszule z logo szkoły i granatowe krawaty dla uczniów z 24. gimnazjum im. Marynarki Wojennej RP w Gdyni też uszyje profesjonalny krawiec. Za taki zestaw rodzic zapłaci 85 złotych. W prestiżowym warszawskim liceum im. Władysława IV, wprowadzone w 2000 roku mundurki są traktowane jako strój galowy, w którym uczeń reprezentuje szkołę na zewnątrz.
Krzysztof Stangierski, właściciel Studia Mody "Dresscode", mówi, że do projektantów pukają kolejne szkoły z prośbą o stworzenie kreacji specjalnie dla nich. Według niego najbliższe lata muszą sprawić, że mundurek tak jak w szkołach Wielkiej Brytanii będzie kojarzony z dobrym smakiem i prestiżem. A producentka Małgorzata Gzik nie ma wątpliwości co do przyszłości rynku: - Postawiłam na mundurki i jak dotąd nie żałuję. Tym bardziej, że po mundurki zgłaszają się do nas nawet firmy irlandzkie i łotewskie.