Jak to możliwe, że przez lata rozbierano mięso do kebabów w brudzie w podziemiach Dworca Centralnego? Dopiero teraz bada to sanepid i policja - ujawnia "Życie Warszawy".
Inspektorzy sanepidu w towarzystwie mundurowych wkroczyli wczoraj na poziom minus 2 Dworca Centralnego. Przez kilka lat działała tu hurtownia mięsa, dzisiaj już jej nie ma. Kontrolerzy sprawdzili pomieszczenia po niej. "W jednym z nich Wietnamczyk zajmował się obróbką warzyw. Nie mieliśmy zastrzeżeń do panującej tam czystości" - przyznaje Wiesław Rozbicki z wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Dodaje, że uchybienia stwierdzono za to w drugim pomieszczeniu, gdzie rozbierano ok. 10 kilogramów mięsa na kebaby.
Inspektorzy nałożyli więc mandat w wysokości 500 zł. Dlaczego wcześniej sanepid nie kontrolował tego magazynu? "Nie wiedzieliśmy o jego istnieniu. Kolej wiedziała, ale widocznie jej to nie przeszkadzało" - twierdzi Rozbicki. Zauważa też, że kontrolerzy dopiero ustalają, kto prowadził tajemniczą hurtownię mięsa - czytamy w dzisiejszym wydaniu "Życia Warszawy".