Przed odlotem samolotu do Smoleńska, ekipa ściągnięta z zakładu w rosyjskiej Samarze pracowała w Warszawie przy bloku sterowania rządowego Tu-154M - ustalił "Nasz Dziennik".
Według gazety, mechanicy usuwali awarię bloku sterowania w układzie autopilota. Chodzi o kanał poprzeczny, odpowiedzialny za regulację przechyłu skrzydeł. Wszelkie usterki tupolewa powinny być odnotowane w tzw. książce pokładowej. Sęk w tym, że książka była 10 kwietnia na pokładzie samolotu i jeśli przetrwała, jest w rękach Rosjan.
Awaria autopilota przydarzyła się w trakcie transportu polskich ratowników powracających z misji na Haiti. Płk Ryszard Raczyński, były dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, nie potrafił wczoraj wskazać gazecie konkretnej daty, kiedy naprawa Tu-154M miała miejsce.
Więcej o tej sprawie dziś na łamach "Naszego Dziennika".