Zarobić na upadłej stoczni

Zarobić na upadłej stoczni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polskie firmy skrzyknęły się, by robić biznes na terenach Stoczni Gdynia - pisze "Puls Biznesu". Stocznia nie może działać sama, bo prowadzi proces kompensacji, którego celem jest zbycie majątku. Zakończenie albo umorzenie postępowania będzie oznaczało upadłość stoczni. Ale majątek może "pracować".

Wychodząc z tego założenia prezes zakładu Patryk Michalak we współpracy z zarządcą kompensacji stoczni, opracował program, dzięki któremu możliwe będzie aktywizowanie aktywów postoczniowych. Znalazł także partnerów do współpracy. - Chcemy wejść na rynek offshore, czyli działalności na rzecz górnictwa morskiego - mówi Michalak. Jego projekt nosi roboczą nazwę "Gdynia zatoką offshore". Przystąpiły do niego: Stocznia Gdańsk, zakłady Hipolit Cegielski Poznań, Energomontaż Północ Gdynia, Crist, Euro-Cynk, Gefako, Stocznia Marynarki Wojennej, Vistal i Germanisher Lloyd.

Grupa liczy, że pozyska duże kontrakty np. na budowę jednostek FPSO, czyli statków (nowych albo przebudowanych tankowców) służących do wydobycia z dna morza ropy i gazu, wstępnego ich oczyszczania, transportu i przechowywania.

Być może projekt zainteresuje także polskie firmy paliwowe. Lotos, Petrobaltic, PGNiG czy Orlen mają plany rozwoju własnej działalności wydobywczej. Urządzenia do poszukiwania czy eksploatacji złóż zamawiają w Norwegii czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. - Chcielibyśmy namówić ich na statki FPSO - powiedział "Pulsowi Biznesu" Patryk Michalak.