- Solidarność odegrała rolę katalizatora radykalnych zmian w ustroju Polski i całej Europy Wschodniej - podkreśla w poniedziałek "Wriemia Nowostiej" w publikacji poświęconej 30. rocznicy polskiego Sierpnia '80.
Rosyjski dziennik zauważa, że masowy strajk na Wybrzeżu był bezprecedensową dla socjalistycznej Polski akcją, która doprowadziła do powstania pierwszego niezależnego związku zawodowego. "Wriemia Nowostiej" zaznacza, że w sierpniu 1980 roku władze Polski poszły na kompromis ze strajkującymi. Gazeta zamieszcza wywiad z marszałkiem Senatu RP Bogdanem Borusewiczem, który oświadczył, że tamten strajk był "bezkrwawym społecznym powstaniem narodowym". - Bez strajku nie byłoby Solidarności, gospodarki rynkowej i dzisiejszej wolnej, demokratycznej Polski - powiedział Borusewicz.
Szef izby wyższej polskiego parlamentu oznajmił, że strajk zmienił świadomość Polaków. - Było to nasze wielkie zwycięstwo - bez krwi, bez większych strat - wskazał. - My w Polsce zwykliśmy wspominać różne powstania, z których większość przegraliśmy, doznając masowych i bezsensownych strat w ludziach. Powstanie Warszawskie 1944 roku stało się dla nas swoistym syndromem - do takich sytuacji doprowadzać nie można. Są określone granice, których przekraczać nie powinniśmy - dodał.
Poproszony o skomentowanie słów Lecha Wałęsy, iż obecna Solidarność nie jest jego związkiem zawodowym, Borusewicz odparł, że "tak mówi nie tylko Wałęsa". - Z obecną Solidarnością nie chce się wiązać większość spośród tych, którzy organizowali strajki lat 80. i uczestniczyli w budowie pierwszego niezależnego związku zawodowego - podkreślił. - Nasza Solidarność jednoczyła 9 mln ludzi; była związkiem zawodowym otwartym dla wszystkich, w tym dla członków partii. Dzisiejsza Solidarność, skupiająca 600 tys. członków, jest związana ze skrajnie prawicowymi partiami i Kościołem katolickim - wyjaśnił marszałek.
Szef izby wyższej polskiego parlamentu oznajmił, że strajk zmienił świadomość Polaków. - Było to nasze wielkie zwycięstwo - bez krwi, bez większych strat - wskazał. - My w Polsce zwykliśmy wspominać różne powstania, z których większość przegraliśmy, doznając masowych i bezsensownych strat w ludziach. Powstanie Warszawskie 1944 roku stało się dla nas swoistym syndromem - do takich sytuacji doprowadzać nie można. Są określone granice, których przekraczać nie powinniśmy - dodał.
Poproszony o skomentowanie słów Lecha Wałęsy, iż obecna Solidarność nie jest jego związkiem zawodowym, Borusewicz odparł, że "tak mówi nie tylko Wałęsa". - Z obecną Solidarnością nie chce się wiązać większość spośród tych, którzy organizowali strajki lat 80. i uczestniczyli w budowie pierwszego niezależnego związku zawodowego - podkreślił. - Nasza Solidarność jednoczyła 9 mln ludzi; była związkiem zawodowym otwartym dla wszystkich, w tym dla członków partii. Dzisiejsza Solidarność, skupiająca 600 tys. członków, jest związana ze skrajnie prawicowymi partiami i Kościołem katolickim - wyjaśnił marszałek.
PAP