W Krakowie notorycznie podtapiane są nie tylko miejsca położone w pobliżu rzek, ponieważ w mieście brakuje kanałów - czytamy w "Dzienniku Polskim".
- Bolączką jest to, że niektóre obszary w ogóle nie posiadają kanalizacji opadowej - mówi Antoni Nawrot, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Krakowa. Jak dodaje nie jest to jedyny powód podtopień. - Kłopotem są np. wielkogabarytowe meble, które są niekiedy wyrzucane do rowów albo składowane przez bezdomnych gdzieś w krzakach nieopodal rzeki, a które mogą zatkać przepusty i kraty - wyjaśnia.
Szacuje się, że brak kanalizacji może dotyczyć nawet 40 proc. powierzchni miasta; głównie peryferii: zarówno od jego strony północnej, jak i południowej. - Mowa tu m.in. o osiedlach Nowej Huty czy Podgórza. Jednak paradoks tej sytuacji jest taki, że jedna ulica na osiedlu kanalizację opadową posiada, a inna nie - zauważa Jacek Bartlewicz, rzecznik prasowy Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie.
PAP