Tylko ból rodzin nie był na pokaz - twierdzi "Nasz Dziennik" - relacjonując pielgrzymkę rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej na miejsce śmierci ich bliskich, którym towarzyszyła małżonka prezydenta Anna Komorowska.
"Nie wolno wam zbliżać się do rodzin" - mówią dziennikarzom organizatorzy. A zatem świat usłyszy tylko to, co powinien. O bólu, współczuciu, pamięci. Oficjalne przemówienia były oczywiście wzruszające, we wszystkim zgodne z wymaganiami protokołu. Tylko nikt nie odpowiedział na pytanie: dlaczego. A nawet takiego pytania nie zadał. Według "ND", ból rodzin był oczywiście autentyczny. One są ponad tym. "Ponad grą, jaką naprawdę była ta ceremonia" - uważa gazeta.
W Smoleńsku nie trzeba już było nawet mówić o pojednaniu polsko-rosyjskim i przyjaźni narodów. Pielgrzymka odbyta pół roku po tragedii 10 kwietnia miała wywołać emocje. Wszystko to, co dyktuje rozum, a więc zadawanie pytań, podnoszenie takich problemów jak niezabezpieczenie wraku, niedopatrzenia i opóźnienia w śledztwie, obstrukcja współpracy ze stroną polską, musi ustąpić miejsca podniosłości atmosfery i dostojności gości - pisze "Nasz Dziennik" w swojej korespondencji ze Smoleńska.