Fundacja Friedricha Eberta przeprowadziła podobny raport siedem lat temu. Przedstawiciele organizacji podkreślają, że obecnie popularne poglądy wówczas były uznawane za charakterystyczne tylko dla skrajnie prawicowych grup i ich sympatyków. Aktualnie sytuacja uległa zmianie. „Nietolerancja i rasizm występują teraz we wszystkich grupach społecznych i przedziałach wiekowych, bez względu na płeć, zatrudnienie i edukację" piszą autorzy raportu. Mimo to poparcie dla demokratycznych rządów wyraża zdecydowana większość 75 proc. respondentów.
Gero Neugebauer, politolog z Free University w Berlinie, mówi że politycy zwracają się w stronę populizmu i folgują rasistowskim sentymentom po to, aby zdobyć głosy wyborców. - Wygląda na to, że otwarte wyrażanie niechęci wobec imigrantów stało się społecznie akceptowalne - dodaje ze smutkiem Neugebauer.
Najmniejszą tolerancją respondentów cieszy się społeczność islamska. Ponad 55 proc. osób biorących udział w ankiecie stwierdziło, że Arabowie nie są miłymi ludźmi. 58 proc. zgodziło się z opinią, że praktyki religijne muzułmanów powinny zostać ograniczone. We wschodniej części Niemiec za ograniczeniem muzułmanów w wyznawaniu ich religii opowiedziało się aż 75 proc. respondentów. 30 proc. Niemców uważa, że obcokrajowcy przyjechali do ich państwa po to, aby korzystać z hojnego systemu opieki społecznej lub odebrać pracę rdzennym obywatelom kraju. Tyle samo respondentów sądzi, że imigranci powinni zostać poddani repatriacji.
Tego typu poglądy uznaje się za typowe dla recesji. Tymczasem w Niemczech gospodarka przeżywa rozkwit i obserwuje się spadek bezrobocia.
mb