Jeszcze niedawno ten niechlubny rekord należał do Hiszpanii, gdzie bez stałej umowy pracowało 35 proc. osób, jednak obecnie jest ich już tam 26 proc. Na Litwie czasowe umowy ma 3 proc. zatrudnionych, w Czechach i na Węgrzech - 9 proc. Ogółem na czas określony w całej Unii pracuje ok. 14 proc. osób.
Dane na ten temat pochodzą z raportu "Praca Polska 2010", który na zlecenie NSZZ "Solidarność" przygotowała firma doradcza S. Partner. Według jego autorów malejąca liczba umów o pracę to efekt kryzysu. Praca na czas określony czy na zlecenie jest tak powszechna, bo pracodawcy nie chcą ponosić wysokich kosztów ewentualnego zwolnienia.
Gazeta przytacza przykład 30-latki pracującej na infolinii znanej i szanowanej, dużej polskiej firmy. Kobieta tłumaczy, że co trzy miesiące podpisuje nową umowę z agencją pracy, która współpracuje z pracodawcą. Zatrudniana jest na trzy czwarte etatu, resztę godzin wypracowuje, gdy jest potrzeba. - Nie mogę wziąć kredytu ani nawet telefonu komórkowego na abonament, bo nie jestem wiarygodną klientką. Mogę być zwolniona z dnia na dzień. Żyję bez poczucia bezpieczeństwa - skarży się pracownica.