Cmentarz Powązkowski, najsłynniejsza polska nekropolia, na kilka dni przed 1 listopada przypomina wysypisko. W bocznych uliczkach stoją przepełnione kosze, a zabytkowe groby zasypane są górami liści i śmieci - alarmuje "Metro".
Przez ostatnie dwa wieki, na Powązkach, wieczny spoczynek znaleźli nie tylko najwybitniejsi Polacy, bo w nekropolii zajmującej 43 hektary pochowanych może być nawet milion ludzi. Cmentarz jest też skarbnicą rzeźby i małej architektury. Znajdziemy tu wybitne dzieła klasycyzmu, secesji i sztuki współczesnej. Spacerując reprezentacyjnymi, głównymi alejkami wszystko wygląda, jak z obrazka. Niestety, wystarczy wejść nieco głębiej i np. przejść się wzdłuż starego muru, by stwierdzić, że Powązki nie są reprezentacyjne - ubolewa gazeta.
Wokół pojedynczych kontenerów, leżą góry gnijących liści, śmieci w workach, stare znicze. Nieczystości jest tak dużo, że zwalane są na nieodwiedzane groby. By dojść do pojemników wiele osób nie widząc, co ma pod nogami, depcze po zabytkowych, płytach nagrobnych. Sprzątaniem terenu, wielkości Watykanu, zajmuje się jedynie 20 osób. Tak przynajmniej twierdzą osoby, które starają się utrzymać porządek w nekropolii. O tym dziś na łamach gazety "Metro".
pap