Podczas nieobecności rodziców 15-miesięczna dziewczynka wypadła z okna paryskiego apartamentu. Przypadek zdecydował o tym, że przeżyła upadek bez większego uszczerbku na zdrowiu. Odbiła się od kawiarnianej markizy, następnie wpadając prosto w ramiona jednego z przechodniów.
- Wypadek był konsekwencją nienadzorowanej zabawy z czteroletnim bratem dziewczynki - zeznał wczoraj rzecznik paryskiej policji. "Przechodzący młody człowiek zauważył dziecko wychylające się z okna siódmego piętra bloku. Zawołał swojego ojca, który natychmiast nadszedł z pomocą. Po chwili dziecko wypadło z okna i odbiwszy się od markizy kawiarni, znajdującej się na parterze budynku, wpadło w ramiona mężczyzny" - zrelacjonował dziennik "Le Parisien".
- Musiał grać w rugby przez wiele lat żeby rozwinąć takie odruchy - skomentował bohaterski czyn przypadkowy świadek wczorajszego incydentu. Według paryskiej policji dziewczynka nie ma żadnych ciężkich uszkodzeń ciała. Mimo to trafiła na obserwację do pobliskiego szpitala.
Właściciel baru, zlokalizowanego u stóp bloku mieszkalnego w północno-wschodnim Paryżu, powiedział, że to szczęśliwy traf zdecydował o losie dziewczynki. - Rzadko zostawiam markizę otwartą popołudniami. Zazwyczaj zamykam ją na czas przerwy. Ludzie mają zwyczaj rzucać tam niedopałki - zeznał stacji telewizyjnej iTélé.
Rzecznik paryskiej policji powiedział, że okoliczności związane z wypadkiem są niejasne. - Wynika to z nieobecności rodziców. Ze względu na wiek pozostawionych bez opieki dzieci przesłuchanie jest trudne, a zeznania niejasne - ocenił.
aka
- Musiał grać w rugby przez wiele lat żeby rozwinąć takie odruchy - skomentował bohaterski czyn przypadkowy świadek wczorajszego incydentu. Według paryskiej policji dziewczynka nie ma żadnych ciężkich uszkodzeń ciała. Mimo to trafiła na obserwację do pobliskiego szpitala.
Właściciel baru, zlokalizowanego u stóp bloku mieszkalnego w północno-wschodnim Paryżu, powiedział, że to szczęśliwy traf zdecydował o losie dziewczynki. - Rzadko zostawiam markizę otwartą popołudniami. Zazwyczaj zamykam ją na czas przerwy. Ludzie mają zwyczaj rzucać tam niedopałki - zeznał stacji telewizyjnej iTélé.
Rzecznik paryskiej policji powiedział, że okoliczności związane z wypadkiem są niejasne. - Wynika to z nieobecności rodziców. Ze względu na wiek pozostawionych bez opieki dzieci przesłuchanie jest trudne, a zeznania niejasne - ocenił.
aka