Josef Fritzl, Austriak, który przez niemal pół wieku więził w piwnicy i gwałcił swoją córkę, płodząc z nią siedmioro dzieci, marzy o odzyskaniu wolności. Twierdzi ponadto, że chce „zaopiekować się żoną".
W dzienniku "Bild" ukazał się pierwszy od początku pobytu w więzieniu wywiad z Fritzlem. Ubrany w szarą, flanelową koszulę, dżinsy i sandały, uścisnął reporterom dłoń i przedstawił się słowami: "Josef Fritzl, dzień dobry." Po chwili dodał: „Ale przecież mnie znacie. Jestem znanym na całym świecie!"
Jak powiedział dziennikarzom, dziś często myśli on o swojej żonie Rosemary i chciałby się nią zaopiekować.Przyznał, że wysłał do niej już osiem listów. Z Amstetten nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi. Mimo tego Fritzl jest przekonany, że małżonka wciąż go kocha. „Zawsze była mi wierna" – podkreślił w rozmowie z niemieckimi dziennikarzami. Z kolei fakt, że żadne z jego trzynastu dzieci do tej pory nie pojawiło się w więzieniu, by go odwiedzić, tłumaczył zakazem władz.
Fritzl został skazany na dożywotnie więzienie w marcu zeszłego roku po uznaniu go przez sąd winnego gwałtu, więzieniu i niestarannym zabójstwie. Porwał swoją córkę, Elisabeth, gdy miała 16 lat i przetrzymywał ją w specjalnie wybudowanej piwnicy pod jego domem w austriackim mieście Amstetten. Podczas 24-letniego więzienia została zgwałcona więcej niż 3000 razy. Urodziła siedmioro dzieci. Jedno z nich umarło z powodu trudności z oddychaniem wkrótce po narodzinach. Fritzl spalił ciało w kuchence niszcząc tym sposobem dowody zbrodni.
Reporterzy "Bild" próbowali dowiedzieć się od skazanego jak czuje się z tym, co uczynił swojej córce. Fritzl nie chciał o tym rozmawiać. Stwierdził, że jego postępowanie wynikało z miłości do Elizabeth, a to powinno być wystarczającym usprawiedliwieniem.
Fritzl opowiedział reporterom o codzienności za kratami więzienia Stein, znajdującego się 50 km na zachód od Wiednia. Wspominał o uprawianiu pomidorów i papryki oraz oglądaniu telewizji. Powiedział, że jego ulubionym programem jest serial komediowy "Dwóch i pół". "Mały chłopczyk przypomina mi mojego syna" - przyznał Fritzl. "Rozluźnia mnie to i rozśmiesza. Życie w ciągłym smutku niszczy duszę" - dodał.
aka
Jak powiedział dziennikarzom, dziś często myśli on o swojej żonie Rosemary i chciałby się nią zaopiekować.Przyznał, że wysłał do niej już osiem listów. Z Amstetten nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi. Mimo tego Fritzl jest przekonany, że małżonka wciąż go kocha. „Zawsze była mi wierna" – podkreślił w rozmowie z niemieckimi dziennikarzami. Z kolei fakt, że żadne z jego trzynastu dzieci do tej pory nie pojawiło się w więzieniu, by go odwiedzić, tłumaczył zakazem władz.
Fritzl został skazany na dożywotnie więzienie w marcu zeszłego roku po uznaniu go przez sąd winnego gwałtu, więzieniu i niestarannym zabójstwie. Porwał swoją córkę, Elisabeth, gdy miała 16 lat i przetrzymywał ją w specjalnie wybudowanej piwnicy pod jego domem w austriackim mieście Amstetten. Podczas 24-letniego więzienia została zgwałcona więcej niż 3000 razy. Urodziła siedmioro dzieci. Jedno z nich umarło z powodu trudności z oddychaniem wkrótce po narodzinach. Fritzl spalił ciało w kuchence niszcząc tym sposobem dowody zbrodni.
Reporterzy "Bild" próbowali dowiedzieć się od skazanego jak czuje się z tym, co uczynił swojej córce. Fritzl nie chciał o tym rozmawiać. Stwierdził, że jego postępowanie wynikało z miłości do Elizabeth, a to powinno być wystarczającym usprawiedliwieniem.
Fritzl opowiedział reporterom o codzienności za kratami więzienia Stein, znajdującego się 50 km na zachód od Wiednia. Wspominał o uprawianiu pomidorów i papryki oraz oglądaniu telewizji. Powiedział, że jego ulubionym programem jest serial komediowy "Dwóch i pół". "Mały chłopczyk przypomina mi mojego syna" - przyznał Fritzl. "Rozluźnia mnie to i rozśmiesza. Życie w ciągłym smutku niszczy duszę" - dodał.
aka