"Wybory będą zgodne z najbardziej demokratycznymi standardami" - cytuje rosyjski dziennik deklarację Łukaszenki. "NG" odnotowuje też wypowiedź Sikorskiego, który oświadczył, że trzyma prezydenta Białorusi za słowo. Dziennik zauważa także, iż "Łukaszenka, czując się gospodarzem sytuacji, w której przyjeżdżają (do niego) gońcy z Europy i proszą, by przeprowadził wybory w taki sposób, by mogli je uznać, skorzystał z okazji i przypomniał Brukseli niedawne przedłużenie sankcji wobec białoruskich urzędników". "Niezawisimaja Gazieta" przekazuje również, że "reprezentanci opozycji wyrażali nadzieję, że celem wizyty nie była demonstracja poparcia dla Alaksandra Łukaszenki w zbliżających się wyborach, jak przedstawia to oficjalna propaganda". "Chcieli sądzić, że w rozmowie sam na sam przedstawiciele Brukseli zdołają wyjaśnić Łukaszence, co go czeka w wypadku, jeśli wybory nie będą uczciwe, a co - jeśli będą wolne i demokratyczne" - pisze dziennik.
"NG" podkreśla, że "bez względu na to, co o swoich nadziejach mówią politycy opozycji, oni sami - podobnie jak większość politycznie wykształconej opinii publicznej - mają świadomość, że nadzieje takie są złudne". "Wszak już sam fakt, iż Łukaszenka uczestniczy w wyborach po 16 latach rządów, stanowi pogwałcenie demokratycznych standardów" - zaznacza dziennik. "Tymczasem Europa prowadzi z nim dialog i - sądząc po ostatnich wydarzeniach - jest nawet gotowa widzieć w nim nowego szefa białoruskiego państwa, jeśli zdoła on przekonać europejskich obserwatorów i społeczność międzynarodową, iż procedury wyborcze były demokratyczne" - wskazuje "Niezawisimaja Gazieta". Dziennik ocenia, że "europejska polityka stopniowego wciągania Łukszenki w demokratyzację" ma "słabą skuteczność". Zdaniem "NG", "obecnie korzysta na tym sam Łukaszenka".
PAP