Poszkodowany pochodzi z Nowego Targu. Jego mama miała nadzieję, że nieposłuszny chłopak spokornieje w ośrodku. Po pobiciu syna interweniowała u dyrektora placówki. Teraz boi się o życie swojego syna. Pracownicy ośrodka zbagatelizowali incydent. Tymczasem młody Szymek nie wrócił do Łodzi z przepustki na Wszystkich Świętych. Ze strachu.
Jego obawy nie są bezpodstawne. Sprawcami pobicia są dwaj 15-latkowie, już wcześniej znani z agresywnych zachowań w ośrodku. Policja przekazała materiały sprawy do sądu rodzinnego. Szymek nie jest jedyną ofiarą przemocy w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym nr 1 w Łodzi. Innego chłopca na korytarzu placówki napadło trzech kolegów. Bili go i kopali. Wychowawca zamiast ukarać oprawców, zamknął pobitego w izolatce. Dla bezpieczeństwa - tłumaczył później.
O tym, że w ośrodku dochodzi do nieprawidłowości, słyszeli pracownicy Kuratorium Oświaty w Łodzi. - Zarówno nadzór, który sprawuje dyrektor, jak i praca wychowawcza w ośrodku wymagają natychmiastowej naprawy - przyznaje Wojciech Janczyk, rzecznik łódzkiego magistratu.