W Rosji mordują dziennikarzy, Miedwiediew działa na pokaz

W Rosji mordują dziennikarzy, Miedwiediew działa na pokaz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szybka reakcja prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa na brutalny atak na dziennikarza "Kommiersanta" była jedynie działaniem na pokaz - pisze we wtorek "Washington Post". Dziennik krytykuje rosyjskiego prezydenta i wzywa Zachód do wywarcia presji na Rosję.
W ostatnich dniach prezydent Miedwiediew zlecił prokuratorowi generalnemu i ministrowi spraw wewnętrznych nadzór nad śledztwem w  sprawie napaści na 30-letniego Olega Kaszyna, do której doszło w nocy z  piątku na sobotę. - Ci, którzy mają związek z tym przestępstwem, zostaną ukarani - powiedział prezydent. "Byłaby to zachęcająca reakcja, gdyby nie fakt, że pomimo podobnych zapewnień osoby odpowiedzialne w przeszłości za pobicia i zabójstwa dziennikarzy oraz działaczy obywatelskich nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności" -  stwierdza w artykule redakcyjnym "Washington Post".

Dziennik przypomina, że choć po śmierci 37-letniego Siergieja Magnickiego Miedwiediew również obiecywał, że rozwiąże tę sprawę, to  zabójcy, których tożsamość jest znana, nie zostali dotychczas ukarani. Prezydent dotychczas nie spełnił także publicznej obietnicy o wymierzeniu sprawiedliwości w sprawie zabójstwa działaczki praw człowieka Natalii Estemirowej, zamordowanej w Czeczenii w lipcu 2009 roku.

"W styczniu 2009 roku adwokat Stanisław Markiełow i dziennikarka >Nowej Gaziety< Anastazja Baburowa zostali zastrzeleni w biały dzień na ruchliwej ulicy, kilkaset metrów od Kremla. Miedwiediew powiedział, że znajdzie zabójców. Złożył nawet wizytę w gazecie Baburowej. Jednak prawie dwa lata później nadal nikogo nie aresztowano" - przypomina "Washington Post".

Jak pisze gazeta, "w sumie od 2000 roku zamordowano 18 rosyjskich dziennikarzy. Żadnej ze spraw nie rozwiązano". Tymczasem w poniedziałek do szpitala trafił kolejny pobity dziennikarza Anatolij Adamczuk. "Niewielu Rosjan wierzy, że ta bezkarność związana jest z  nieudolnością policji i prokuratury. Wynika to raczej z tego, że za większością lub wszystkimi tymi zbrodniami stoją ważni urzędnicy państwowi lub blisko z nimi związane osoby" - twierdzi dziennik.

"Miedwiediew w ostatnim roku powtarzał, że Rosja musi przyciągnąć zachodnich inwestorów, by zmodernizować gospodarkę. W związku z tym wielokrotnie ogłaszał koniec +prawnego nihilizmu+ i obiecywał, że będzie podejmował działania w  sprawie ataków na działaczy obywatelskich i dziennikarzy. Ani administracja (prezydenta USA Baracka) Obamy ani żaden inny zachodni rząd nie pociągał rosyjskiego prezydenta do  odpowiedzialności za jego niespełnione obietnice. Najprawdopodobniej to  m.in. z tego powodu nadal dochodzi do zbrodni" - ocenia waszyngtoński dziennik.

PAP