Dziennik przypomina, że choć po śmierci 37-letniego Siergieja Magnickiego Miedwiediew również obiecywał, że rozwiąże tę sprawę, to zabójcy, których tożsamość jest znana, nie zostali dotychczas ukarani. Prezydent dotychczas nie spełnił także publicznej obietnicy o wymierzeniu sprawiedliwości w sprawie zabójstwa działaczki praw człowieka Natalii Estemirowej, zamordowanej w Czeczenii w lipcu 2009 roku.
"W styczniu 2009 roku adwokat Stanisław Markiełow i dziennikarka >Nowej Gaziety< Anastazja Baburowa zostali zastrzeleni w biały dzień na ruchliwej ulicy, kilkaset metrów od Kremla. Miedwiediew powiedział, że znajdzie zabójców. Złożył nawet wizytę w gazecie Baburowej. Jednak prawie dwa lata później nadal nikogo nie aresztowano" - przypomina "Washington Post".
Jak pisze gazeta, "w sumie od 2000 roku zamordowano 18 rosyjskich dziennikarzy. Żadnej ze spraw nie rozwiązano". Tymczasem w poniedziałek do szpitala trafił kolejny pobity dziennikarza Anatolij Adamczuk. "Niewielu Rosjan wierzy, że ta bezkarność związana jest z nieudolnością policji i prokuratury. Wynika to raczej z tego, że za większością lub wszystkimi tymi zbrodniami stoją ważni urzędnicy państwowi lub blisko z nimi związane osoby" - twierdzi dziennik.
"Miedwiediew w ostatnim roku powtarzał, że Rosja musi przyciągnąć zachodnich inwestorów, by zmodernizować gospodarkę. W związku z tym wielokrotnie ogłaszał koniec +prawnego nihilizmu+ i obiecywał, że będzie podejmował działania w sprawie ataków na działaczy obywatelskich i dziennikarzy. Ani administracja (prezydenta USA Baracka) Obamy ani żaden inny zachodni rząd nie pociągał rosyjskiego prezydenta do odpowiedzialności za jego niespełnione obietnice. Najprawdopodobniej to m.in. z tego powodu nadal dochodzi do zbrodni" - ocenia waszyngtoński dziennik.
PAP