Dziennik ocenia, że wśród członków nowego klubu są "najlepsze głowy polskiej prawicy, ludzie, którzy jeszcze jako studenci walczyli w podziemiu z komunizmem i od tego czasu definiują swoją konserwatywno-patriotyczną postawę poprzez przede wszystkim sprzeciw wobec postkomunistycznej korupcji oraz lekceważenia wartości".
"Kaczyński zareagował niewzruszenie, mówi o >złym posmaku< z powodu nowej frakcji oraz o tym, że jego partia przetrwała już wiele secesji. Jednak ta strata jest poważniejsza niż wcześniejsze. Bowiem dotąd żadna grupa dysydentów nie była na tyle silna, by stworzyć własny klub, a po drugie PiS i bez tego ma trudności. Wyniki niedzielnych wyborów lokalnych okazały się bardziej niekorzystne, niż zakładano. Dominująca kiedyś na wschodzie PiS tylko w dwóch z 16 sejmików wojewódzkich ma najsilniejszą frakcję i prawdopodobnie w żadnym nie stworzy większości. Zaś w dużych miastach straciła grunt pod nogami" - komentuje "FAZ".
PAP