Koszmarny sen Tuska
Z kolei bawarski dziennik "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że poniedziałkowy rozkład dnia premiera Tuska "kiedyś mógłby być przyczyną koszmarnych snów: przed południem spotkanie w Urzędzie Kanclerskim w Berlinie, a po powrocie w domu w Warszawie czeka już rosyjski prezydent". - Pokolenia Polaków wyrosły w poczuciu, że należy zachować czujność wobec obu wielkich sąsiadów na zachodzie i na wschodzie, i że ich współdziałanie jest wielkim zagrożeniem. Teraz Tusk jest wielce świadomy symbolicznej siły tego, że z wielką swobodą porusza się między Angelą Merkel i Dmitrijem Miedwiediewem - ocenia "SZ".
Merkel słuchała z zadowoleniem
Gazeta zauważa, że w Berlinie Tusk "posunął się nawet do tego, by polecić dobre polsko-niemieckie stosunki jako model dla relacji między Polską a Rosją". Pani kanclerz słuchała tego z zadowoleniem, bo - jak się wydaje - otwierają się całkiem nowe możliwości. Dotychczas uważano, że im bliższa współpraca między Berlinem a Moskwą, tym większy niepokój Warszawy, że zostanie stłamszona. Były kanclerz Gerhard Schroeder miał szczególną zdolność umacniania tych obaw. Tymczasem to Polska z pewnością siebie prowadzi politykę wschodnią i szuka w tej sprawie poparcia Niemiec" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".
Jak dodaje, "niebezpieczną pomyłką" byłoby jednak ogłaszanie kresu epoki historycznej wrażliwości. - Także w przyszłości Polska będzie uważnie obserwować, czy i z jaką intensywnością Niemcy pielęgnują specjalne relacje z Rosją. I słusznie. Specjalne relacje wymagają bowiem odpowiednich warunków. Demokratyczny kraj członkowski UE, jakim jest Polska, spełnia te warunki, a Rosja dotychczas nie - podsumowuje "SZ".
PAP