Słynny bokser Dariusz Michalczewski zablokował sprzedaż napoju energetycznego Tiger - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Tiger, to pseudonim sportowy, którym bokser posługiwał się podczas kariery na ringu. Wielokrotny mistrz świata w wadze półciężkiej użyczył swojego wizerunku i przezwiska napojowi energetyzującemu. Aby należycie zabezpieczyć własny interes, w 2003 r. zarejestrował nazwę "Tiger" w urzędzie patentowym. Dzięki temu regularnie otrzymywał od firmy FoodCare, producenta napoju, opłatę licencyjną.
Źle zaczęło się dziać już w 2008 r. Wówczas producent podstępem próbował w Urzędzie Patentowym przerejestrować nazwę na siebie. Gdy Michalczewski poznał prawdę, zażądał wyjaśnień i ujawnienia wszystkich dokumentów. Nie zobaczył ich do dzisiaj, a od kilku miesięcy nie otrzymywał także pieniędzy z tytułu sprzedaży napoju.
Sprawa trafiła do sądu, który nakazał komornikowi wstrzymać produkcję "Tigera" na wypadek roszczeń boksera. Ten zaś twierdzi, że firma zalega mu obecnie na kwotę 12 mln zł. Firmie FoodCare nie pomogła zmiana nazwy na "Black Tiger". Sąd przychylił się do argumentu Michalczewskiego, mówiącego o nieuczciwej konkurencji.
"Tiger" jest obecnie liderem w tej kategorii napojów na polskim rynku, a przychody Dariusza Michalczewskiego z tytułu opłaty licencyjnej mogą wynosić nawet milion złotych miesięcznie - szacuje "Dziennik Gazeta Prawna".