Martynau - wskazuje gazeta - "nie zdołał zainteresować" Ashton "jakimiś kompromisowymi wariantami". "Unia Europejska, tak jak i społeczeństwo białoruskie, chce poznać przyczyny, które skłoniły władze do surowych działań przeciwko tym, którzy nie wpisywali się w oficjalne 80 procent, oraz do dalszych represji wobec społeczeństwa obywatelskiego. W UE słychać nawet apele o przeprowadzenie międzynarodowego dochodzenia w sprawie wydarzeń z 19 grudnia. Jest jednak oczywiste, że Europa nie zacznie czekać na jakieś szczegółowe wyjaśnienia".
Jeśli zostanie podjęta decyzja o sankcjach, to "jest bardzo prawdopodobne, że stosunki między Białorusią a Europą i Zachodem w ogóle na szczeblu politycznym znów mogą być zamrożone. Każda ze stron wróci na pozycję wyjściową. Taki wariant może dla oficjalnego Mińska wydać się nienajgorszy - przecież władze białoruskie w zasadzie nieźle się czuły i bez kontaktów politycznych z Europą" - wskazuje gazeta.
"Jednak obecna sytuacja od tej, powiedzmy sprzed trzech lat, istotnie się różni. Oficjalny Mińsk nie ma już tego bezwarunkowego politycznego i gospodarczego wsparcia ze strony Kremla, jak jeszcze niedawno. A pełne odrzucenie reżimu białoruskiego, czego UE jest dziś bliska jak nigdy, zupełnie pozbawi Mińsk ulubionego zajęcia - możliwości rozgrywania interesów Zachodu i Rosji" - konkludują "Biełorusskije Nowosti".
PAP