W 2008 roku w następstwie zwolnienia przez reżim w Mińsku ostatnich więźniów politycznych, UE i USA zawiesiły sankcje finansowe i wizowe wprowadzone po sfałszowanych wyborach prezydenckich dwa lata wcześniej. Według "Financial Timesa", "należy je ponownie wprowadzić i uregulować w taki sposób, by były one wycelowane w osoby, które uczestniczyły w fałszowaniu wyników głosowania i organizowały powyborcze prześladowania opozycji".
Przypominając o wizycie białoruskiego prezydenta w Rzymie w 2009 roku, gdzie został on przyjęty przez premiera Włoch Silvio Berlusconiego oraz papieża Benedykta XVI, dziennik pisze, że "istotne jest, by sam Łukaszenka został pozbawiony możliwości podróżowania do krajów unijnych". Stawką, według gazety, "jest wiarygodność Partnerstwa Wschodniego". "Nikt nie oczekuje, że Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzja, Mołdawia i Ukraina z dnia na dzień przekształcą się w idealne demokracje. Ale jeśli UE nie wyśle wyraźnego sygnału, że warunkiem bliższych stosunków jest przestrzeganie minimalnych standardów wolności i przyzwoitości w życiu publicznym, Partnerstwo Wschodnie może zostać zlikwidowane już jutro".
Według "Financial Timesa", restrykcje nie muszą oznaczać izolacji Białorusi i dalszego popchnięcia jej w stronę Rosji, gdyż sankcje wizowe wobec urzędników mogłyby zostać wprowadzone w połączeniu z łatwiej dostępnymi i tańszymi wizami dla zwykłych Białorusinów, którzy chcą odwiedzić UE. "Lecz dopóki Łukaszenka prześladuje swoich obywateli, normalne relacje są wykluczone" - ocenia gazeta.PAP