Rodzice sześciolatków mają dylemat: wysłać dziecko do szkoły we wrześniu i skrócić mu dzieciństwo, czy zaryzykować za rok naukę na zmiany, kiedy w szkole spotkają się dwa roczniki - pisze "Metro".
Czyste korytarze, dodatkowe zajęcia, zimowe wyjazdy, a także monitoring - to tylko niektóre elementy, mające zachęcić rodziców do posłania ich dzieci do danej szkoły. Dziś do pierwszych klas chodzi tylko 12,5 proc. z ponad 260 tys. uprawnionych do tego sześciolatków. Wszystko wskazuje jednak na to, że większość rodziców, bojąc się przyszłorocznego tłoku, wyśle sześciolatki do szkoły we wrześniu 2011 r.
Według prognoz MEN liczba "pierwszaków" zwiększy się w tym roku dwukrotnie. Jednak w 2012 r., kiedy wejdzie w życie obowiązek szkolny, w pierwszych klasach spotka się cały rocznik sześciolatków z niemal 80 proc. siedmiolatków. To oznacza, że zamiast około 400 tys. dzieci, szkołę podstawową zacznie 700 tys. Dla wielu szkół będzie to oznaczało konieczność prowadzenia nauki na dwie zmiany. Rodziców niepokoi też czy powstaną odpowiednie szatnie, świetlice i place zabaw dla nowych uczniów - informuje "Metro".