Podatek od nieruchomości w miastach może pójść w górę, zapowiada "Puls Biznesu". Władze części metropolii postulują, by maksymalna stawka była skorelowana z rynkową wartością opodatkowanego gruntu czy budynku.
Jeśli pomysł samorządowców zostanie przyjęty przez parlament, stawki w dużych miastach mogą wzrosnąć wielokrotnie, bo duże miasta żalą się, że podatek w obecnej wysokości jest tylko niewielką częścią ich budżetu. W Krakowie stanowi 10,1 proc. dochodów, w Warszawie 7,8 proc., a w Gdańsku 12,3 proc. Władze miast twierdzą, że to za mało, by prowadzić własną politykę gospodarczą.
Nie jest wykluczone, że gdyby prezydenci miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich wypracowali kompromis, Kancelaria Prezydenta poparłaby go i wystąpiła z propozycją zmian ustawodawczych. To jednak nie będzie proste, bo na szczęście dla portfeli Polaków niektóre miasta - zwłaszcza te w uboższych regionach - są przeciwne zmianom.
Zdaniem prof. Witolda Modzelewskiego obecna trudna sytuacja finansów publicznych w Polsce ułatwia powrót do idei wprowadzenia podatku katastralnego, czyli właśnie podatku zależnego od wartości nieruchomości.pap