Po dniu naznaczonym przez zamieszki w Kairze, które pogorszyły sytuację w Egipcie, dyplomacja amerykańska zaostrzyła swój ton wobec prezydenta Mubaraka. Podkreślono, że zmiany potrzebne są już teraz.
Robert Gibbs jednoznacznie odciął się od stwierdzeń, że USA popierają pozostawienie Mubaraka do końca jego kadencji we wrześniu. „Ameryka oczekuje zmian od zaraz. To znaczy dokładnie - teraz".
We wtorek wieczorem, prezydent Mubarak wystąpił publicznie po raz drugi od wybuchu rewolty w Egipcie. Oświadczył, że nie będzie starał się o szóstą kadencję w nadchodzących wyborach i że czas do września poświęci „na przygotowanie pokojowego przejęcia władzy".
Kilka godzin po wystąpieniu Gibbsa, na temat sytuacji w Egipcie wypowiedział się również senator John McCain, były kandydat Republikanów na prezydenta USA. On również wezwał Mubaraka do natychmiastowego ustąpienia. „To przykre, ale nadszedł czas dymisji Mubaraka i przekazania rządów".
Biały Dom potępił również przemoc na ulicach Kairu oraz walki między protestującymi i zwolennikami obecnego prezydenta. Według egipskiego ministra zdrowia, zamieszki na placu Tahrir pochłonęły aż 403 rannych i jedną ofiarę śmiertelną. „Jeśli władza będzie dalej używać przemocy wobec obywateli, musimy stanowczo powstrzymać takie działania. Wezwanie Baracka Obamy do Hosni Mubaraka jest jasne: nadszedł czas zmian. Transformacja musi zacząć się od zaraz." Podkreślił rzecznik Białego Domu.mk