Dziennik przypomina, że przyjazna postawa sojuszniczych krajów arabskich jest ważna, gdyż pomaga USA w osiąganiu ich celów politycznych na Bliskim Wschodzie. Chodzi tu głównie o proces pokojowy w konflikcie izraelsko-palestyńskim, który utknął w miejscu. Perspektywa ewentualnych wolnych wyborów w Egipcie budzi w USA obawy, że skutkiem będzie zwycięstwo lub co najmniej wzrost realnych wpływów Bractwa Muzułmańskiego - półlegalnej partii politycznej zrzeszającej zwolenników teokracji islamskiej. Przypomina się tu wybory w Autonomii Palestyńskiej w 2006 r., wygrane w Strefie Gazy przez Hamas - palestyńską gałąź Bractwa Muzułmańskiego.
Konserwatywny dziennik wzywa w związku z tym, aby w razie ogłoszenia wyborów w Egipcie stanowczo zobowiązać Bractwo, by "przestrzegało demokratycznych reguł gry: respektowania religijnego i społecznego pluralizmu i honorowania zobowiązań traktatowych Egiptu, zwłaszcza wobec Izraela". "Powinno to być niezbędnym warunkiem udziału Bractwa Muzułmańskiego w wyborach" - pisze gazeta. Warunków takich nie postawiono w 2006 r. Hamasowi, m.in. nie zmuszając go do rozbrojenia swych bojówek i uznania izraelsko-palestyńskiego porozumienia pokojowego w Oslo z 1993 r.
PAP