Drenaż talentów? Danke schoen

Drenaż talentów? Danke schoen

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nic nie wskazuje na to, by niemiecki program drenażu naszego rynku pracy z młodzieży kształcącej się zawodowo miał spotkać się z kontrofensywą strony polskiej, pisze "Nasz Dziennik".
Wiadomość o tym, że Niemcy, przy pomocy zachęt finansowych, chcą ściągnąć polską młodzież na naukę zawodu i do pracy, obiegła całą Polskę. Przedsiębiorcy i demografowie biją na alarm. Program powstał przy wsparciu środków unijnych. Czy Polska jest przygotowana do  stawienia czoła drenażowi rynku pracy? Czy instytucje rządowe, samorządowe, gospodarcze mają dla młodych Polaków konkurencyjną ofertę? - Nic z tych rzeczy, wynika z informacji "ND".

Mocno zaniepokojony programem niemieckim jest Związek Rzemiosła Polskiego. Większość z ponad 117 tys. młodocianych uczących się zawodu poprzez pracę zatrudnionych jest właśnie w zakładach rzemieślniczych. Pracodawcy płacą im przez trzy lata nauki nieco ponad 100 zł miesięcznie, a kwotę tę oraz 40 zł składki na ZUS refunduje im Fundusz Pracy. Aż dziw, że nikt dotąd nie zwrócił uwagi, iż korzystanie z pracy młodocianych na takich warunkach finansowych to po prostu wyzysk.

Konkurencyjność niemieckiej oferty widać jak na dłoni. Uczniowie z  Polski, którzy zdecydują się na naukę w niemieckich ośrodkach szkolenia zawodowego, otrzymają zakwaterowanie, wyżywienie, wynagrodzenie na  poziomie 750-1,5 tys. euro i gwarancję dobrze płatnej pracy po ukończeniu szkolenia. - Przy takich warunkach nie ma co liczyć, że wrócą kiedyś do Polski, gdzie zarobią 1,4 tys. zł, uważa prezes Związku Rzemiosła Polskiego Jerzy Bartnik. - Ci młodzi Polacy w kolejnym pokoleniu będą już Niemcami, z przetłumaczonym nazwiskiem z "Młynarski" na "Muller", ostrzega prof. Józefina Hrynkiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistka w zakresie polityki społecznej i  demograficznej.

pap