Czego USA nauczą się od Egiptu?

Czego USA nauczą się od Egiptu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
To początek nowej ery w świecie arabskim i miejmy nadzieję, w stosunkach arabsko-amerykańskich Prawdą jest, że Stany Zjednoczone dystansowały się zarówno wobec przewrotu w Tunezji, jak i w Egipcie. Co więcej, Ameryka wspiera dyktatorów arabskich póki zapewniają oni ropę, utrzymują stabilizację w regionie i nie są zbyt agresywni wobec Izraela.
Ameryka musi przestać traktować islam jako główne zagrożenie. Paranoiczna islamofobia panująca wśród polityków USA uczyniła wiele złego, podobnie jak sam fundamentalizm. Taka postawa doprowadziła do przymknięcia oka na etiopską inwazję na Somalię w 2006 roku, co zakończyło się tryumfem... ekstremizmu islamskiego  w regionie. Z kolei w Egipcie obawa o rosnące wpływy muzułmanów i wynikająca z tego rezerwa wobec przewrotu w tym kraju, postawiły USA po niewłaściwej stronie historii.

Stany Zjednoczone zbyt długo traktowały świat arabski jedynie jako źródło ropy, odmawiając mu prawa do demokracji. Amerykanie wykształcili stereotyp, że kraje arabskie nie nadają się do przyjęcia demokracji, a wszelkie rewolucje prowadzą do eskalacji przemocy i ostatecznego zwycięstwa Al-Kaidy. Przykład Egiptu pokazał jednak, jak niesprawiedliwe są to osądy. Mimo że nie wiadomo dziś w którą stronę pójdzie teraz ten kraj, jego obywatele udowodnili, że są zdolni do pokojowych manifestacji.

Cywilizacja zachodnia nadal nie docenia siły mediów na wschodzie - rewolucja w Egipcie była możliwa między innymi dzięki informacjom umieszczanym na Facebooku i Twitterze. Najbardziej na sytuację nad Nilem wpływała jednak telewizja, w tym lekceważona często przez Amerykanów Al-Dżazira. Z kolei dzięki YouTube wszelkie akty przemocy rządowej wobec obywateli były rejestrowane i udostępniane szerokiej opinii publiczne. Wniosek? Skutecznym wspomaganiem przewrotu na Kubie, czy nawet w Korei Północnej, byłoby wspieranie mediów, inwestowanie w niezależną sieć internetową i komórkową.

Doświadczenie historyczne, chociażby z Wiosny Ludów w 1848 i upadku komunizmu w 1989, powinno nas nauczyć, że tego typu rewolucje wiążą się z efektem domina. Nie wiadomo który kraj będzie domagał się zmian po Egipcie - Syria, Maroko, Algieria czy może Libia? Którykolwiek z narodów by to nie był, Ameryka nie może popełnić znów tego samego błędu i dystansować się wobec procesów zachodzących w świecie arabskim.

mk