Niemieckie partie zobowiązane są wykazać w rozliczeniach rocznych datki od wysokości 10 tysięcy euro od osoby lub firmy. "SZ" pisze, że dotacje pochodzące od koncernu Gauselmanna sięgały od 50 tysięcy do 70 tysięcy euro w latach wyborów parlamentarnych, ale pieniądze wpływały w małych kwotach, wpłacanych przez różne osoby, najczęściej menadżerów koncernu.
"Sueddeutsche Zeitung" powołuje się na wewnętrzną instrukcję, wydaną przez szefa firmy, w której wymaga on od menadżerów, by regularnie wspierali finansowo niemieckich posłów. Celem tych działań jest "zrozumienie" dla interesów krytykowanej branży hazardowej. Około 20 menadżerów koncernu Gauselmann, a także właściciel firmy i jego rodzina, regularnie przekazuje wybranym politykom datki w wysokości kilku tysięcy euro.
Gauselmann odpiera zarzuty niemieckiego dziennika. Według niego wysokość datków dla partii zależy wyłącznie od tego, jak duże kwoty on, jego rodzina i menadżerowie firmy mogą odliczyć od podatków. Fiskus nie dopatrzył się nieprawidłowości w działaniach Gauselmanna i jego pracowników.
Grupa Gauselmanna to wiodący niemiecki producent automatów do gier oraz operator salonów gier i zakładów.pap