Według "Timesa" pomoc w ramach planu Marshalla dla Bliskiego Wschodu byłaby związana z postępami w reformowaniu gospodarki i rozwojem demokratycznych instytucji. Bank Światowy i MFW mogłyby zostać zaangażowane w opracowanie długofalowego programu liberalizacji rynku i prywatyzowania przemysłu. Kraje arabskie nie byłyby "pod ideologicznym przymusem obrania zachodniego modelu gospodarki", ale powinny uznać, "że wolny rynek i konkurencja generują bogactwo i umożliwiają jego przenikanie do najbiedniejszych warstw społecznych". Tam właśnie, wśród biedoty "rozstrzygnie się bitwa o poprawę standardu życia w świecie arabskim i bezpieczeństwo zachodnich demokracji" - zaznacza "Times".
Polemizując z rozpowszechnionym stereotypem państw arabskich jako państw bogatych z tytułu posiadania ropy "Times" zauważa, że bogactwo nie jest rozdzielone równomiernie, a gospodarka wszystkich państw arabskich razem wziętych jest mniejsza niż kanadyjska. Pomoc USA dla Bliskiego Wschodu wynosi 7 mld dolarów rocznie, nie licząc Iraku, i w większości trafia do Egiptu oraz Izraela m.in. w ramach pomocy wojskowej. To kropla w morzu w zestawieniu z 787 mld dolarów przeznaczonymi przez Waszyngton na pobudzenie gospodarczego ożywienia w USA - przekonuje "Times".
PAP