Zdaniem dziennika, najpierw należy publicznie zaapelować o zmianę władz. Gazeta przytacza poniedziałkową wypowiedź sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która ogłosiła, że "rozlew krwi musi się natychmiast skończyć". "Washington Post" wzywa przywódców europejskich do wystosowania podobnych oświadczeń.
Ponadto, niezbędne są "bardziej energiczne działania", takie jak obniżenie relacji i wniesienie sprawy do Rady Bezpieczeństwa ONZ. USA i UE powinny także ostrzec Libię, że jeśli reżim przetrwa dzięki użyciu siły, czekają go "daleko idące sankcje, uderzające także w przemysł naftowy".
Bez względu na to, czy ekipa Kadafiego pozostanie u władzy, powinna ona stanąć przed sądem za wywołany przez nią rozlew krwi. Jeśli w Libii nie powstanie nowy rząd, Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna zwrócić się do Międzynarodowego Trybunału Karnego, by zajął się sprawą. "Arabskie reżimy autorytarne i dyktatury na całym świecie muszą otrzymać komunikat, że nie mogą bezkarnie mordować swoich obywateli" - konkluduje "Washington Post".
PAP