Dziennik odnotowuje, że "wśród organizacji, które dopatrzyły się w Karcie Polaka dyskryminacji, jest przede wszystkim prorządowy Związek Polaków na Białorusi". "Niezawisimaja Gazieta" przypomina, że na Białorusi istnieją dwa Związki Polaków. "Jeden faktycznie utworzony przez władze i w pełni przez nie kontrolowany, a przez to nieuznawany przez Warszawę. Drugi - oficjalnie niezarejestrowany i ściśle współpracujący z historyczną ojczyzną" - czytamy w artykule. Moskiewski dziennik zaznacza, że "rozłam w związku nastąpił z winy białoruskich władz, które przy użyciu siły postawiły na jego czele swojego człowieka".
"Niezawisimaja Gazieta" zauważa, że "zdaniem władz Białorusi, milionowa armia Polaków może stać się świetnym kolporterem kolorowych idei". "Dlatego od ponad pięciu lat próbują one wziąć ich pod kontrolę" - wyjaśnia. Dziennik przypomina, że "to właśnie Polska była inicjatorem włączenia Białorusi do Partnerstwa Wschodniego i aktywnym stronnikiem idei >wciągania< prezydenta Łukaszenki do demokratyzacji". "Po smutnych wydarzeniach z 19 grudnia, które dały początek masowym represjom w stosunku do opozycji, to Warszawa zajęła najtwardsze stanowisko w sprawie sankcji wobec oficjalnego Mińska" - zauważa dziennik.
"Białoruska opinia publiczna nie ma wątpliwości, że temat Karty Polaka pojawił się jako odwet w stosunku do Warszawy za popieranie opozycji. Antypolskie nastroje w okresie powyborczym aktywnie wspierają państwowi propagandziści: nie ma dnia, by oficjalna telewizja nie pokazała materiałów, opowiadających o tym, jak dobrze żyje się Polakom na Białorusi i jak źle postępuje Polska" - pisze "Niezawisimaja Gazieta".PAP