Na pierwszy rzut oka pensje bankowców nie wzrosły znacząco - zauważa "Parkiet". Jednak gdy weźmiemy pod uwagę, że z dwóch dużych banków odeszli ich prezesi, którzy zainkasowali wysokie odprawy - kwoty, które trafiły na konta bankowców zaczynają wyglądać okazale.
Na odprawę dla Macieja Grendowicza BRE Bank przeznaczył 4,52 mln zł. Razem z zasadniczym wynagrodzeniem i premiami bankowiec zarobił w 2010 r. nieco ponad 6 mln zł. Najwyższą, jak do tej pory, odprawą szczyci się Jan Krzysztof Bielecki, który przy rozstaniu z bankiem Pekao powiększył swoje konto o 7,3 mln zł. Miało to miejsce w 2009 r., gdy jego całkowity dochód z pracy w tej firmie wyniósł 8,8 mln. Drugie miejsce w kategorii odpraw zajmuje Małgorzata Kroker-Jachiewicz, która w momencie rozstania z Kredyt Bankiem otrzymała 6 mln zł.
Znacznie mniejsze były dochody prezesów, którzy pozostali na swych stanowiskach. Maciej Bardan we wspomnianym już Kredyt Banku zarobił w 2010 r. 1,9 mln, a Bogusław Kott w Millennium - 1,7 mln.
Kilka dużych banków dopiero opublikuje swoje raporty za ubiegły rok. Wielu czeka również na ujawnienie przez Bank BPH kwoty odprawy dla wieloletniego prezesa Józefa Wancera. Ciekawe będzie też zestawienie PKO BP, ponieważ w 2010 r. na skutek zmian własnościowych nie obowiązywała tam już tzw. ustawa kominowa o ograniczeniu wysokości pensji dla zarządów spółek z większościowym udziałem Skarbu Państwa.