Dziennik dodaje, że katastrofa, niczym "tragiczny podstęp historii", stała się okazją, by wielu Rosjan w ogóle dowiedziało się o zbrodni katyńskiej z 1940 roku. "Już przed katastrofą w Moskwie wskazywano, że należy zerwać ze złą tradycją przemilczania albo tuszowania zbrodni stalinowskich. Po tragedii w Smoleńsku mówiono o tym jeszcze wyraźniej - i to się jak dotąd nie zmieniło" - ocenia dziennik, przypominając o potępieniu przez Dumę Państwową, niższą izbę rosyjskiego parlamentu, zbrodni reżimu stalinowskiego na polskich oficerach oraz rosyjskiej ludności.
"Teraz w Smoleńsku Miedwiediew powiedział, że ówczesne sowieckie władze ponoszą odpowiedzialność za zbrodnie i ta ocena się nie zmieni" - odnotowuje "FAZ". Gazeta zastrzega, że wiele postulatów organizacji obywatelskich, walczących o rehabilitację ofiar represji stalinowskich, pozostaje jeszcze niespełnionych.
"Pamięć bez klapek na oczach utorowała też drogę do politycznego porozumienia między Warszawą a Moskwą - ocenia. - Rosja próbuje zabiegać o swoje interesy w UE poprzez ważnego członka Polskę. W Smoleńsku obie strony uzgodniły, że chcą rozwijać stosunki gospodarcze. Już nie każda różnica zdań prowadzi do zamrożenia współpracy. Przykładami są amerykańskie plany dotyczące tarczy antyrakietowej, której pewne elementy miały stacjonować w Polsce, albo gazociąg pod Morzem Bałtyckim z Rosji do Niemiec, czy też rosyjskie zamiary sfinansowania budowy elektrowni atomowej na Białorusi i wybudowania własnej w Kaliningradzie".
Niemiecki dziennik ocenia, że nawet spór o rosyjski raport ze śledztwa po katastrofie smoleńskiej - "choć nie zszedł na drugi plan - to nieco stracił na ostrości".
PAP