Analityk dziennika David Sanger wskazuje, że interwencja zbrojna NATO nie przynosi efektów w postaci zwycięstwa rebeliantów i odsunięcia Kadafiego od władzy, co - jak sugerują szefowie administracji - jest politycznym celem USA.
Autor podkreśla, że przeciąganie się wojny w Libii w nieskończoność i utrzymanie się u władzy Kadafiego jest bardzo ryzykowne dla USA. "Decyzja prezydenta Obamy, by przyłączyć się do militarnej interwencji w Libii, może zostać oceniona jako błąd, jeżeli jej rezultatem będzie chaos albo podział kraju" - pisze Sanger. Autor dodaje, że sam minister obrony Robert Gates powiedział, iż taki wynik operacji będzie "prawdziwą formułą dla braku bezpieczeństwa" w Libii i regionie. Eksperci zwracają uwagę, że Kadafi może próbować odwetu, znowu uciekając się do terroryzmu. "Jeżeli wojna domowa (w Libii) będzie się przedłużać, Obama niemal na pewno będzie musiał odpowiedzieć na chór krytyków, wytykających mu, że przystąpił do akcji za późno, zaczął się wycofywać zbyt wcześnie i przecenił możliwości bardzo niedoświadczonych i niezorganizowanych rebeliantów" - czytamy w artykule.
Były republikański kandydat na prezydenta senator John McCain powiedział w zeszłym tygodniu, że strefa zakazu lotów wojskowych nad Libią powinna być wprowadzona trzy tygodnie wcześniej, kiedy rebelianci zepchnęli siły reżimowe do głębokiej defensywy. Senator wyraził pogląd, że USA powinny to zrobić jednostronnie, nie czekając na mandat ONZ.
Administracja Obamy trwa jednak przy polityce działania tylko w koalicji z sojusznikami i wywierania stopniowej presji na Kadafiego, w nadziei - jak pisze Sanger - że w Libii dojdzie do buntu w armii, albo dyktatora dosięgnie jakaś "rakieta lub zabłąkana kula". "Z czasem ta strategia może jeszcze zadziałać.(...) Nadzieja jednak, jak sam Obama wielokrotnie mówił, krytykując wojnę w Iraku jako senator, to nie strategia" - napisał publicysta "NYT".
pap