"Centrowy rząd Donalda Tuska doszedł do wniosku, że polityczne i ekonomiczne interesy Polski są powiązane z coraz silniejszymi Niemcami, odchodząc od polityki poprzedniego rządu, który najbliższego sojusznika widział w Waszyngtonie" - zaznacza od siebie "FT". "Polska i Niemcy dokonały ostatnio wielkiego wysiłku, by nie dopuścić do tego, aby historia przesłaniała ich stosunki. Zadawnione zadry, jak np. nostalgia części Niemców za terenami należącymi do Niemiec przed II wojną światową, nie komplikują stosunków" - ocenia dziennik.
Wyrazem zbliżenia polsko-niemieckiego będzie majowe spotkanie w Kaliningradzie, na którym - jak wskazuje "FT" - Polacy i Niemcy będą sojusznikami, a Rosjanie outsiderami. "Niemcy są największym handlowym partnerem Polski, ważniejszym niż Rosja. Z tego powodu Warszawa w przyszłości widzi się jako element fiskalnie konserwatywnej północnej Europy, a z czasem strefy euro. Cel ten może zostać urzeczywistniony tylko z przyzwoleniem Berlina" - wyjaśnia "FT".
Na tej nowej orientacji polskiej polityki zagranicznej korzystają też Niemcy. Minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz powiedział gazecie, że dzięki polskiemu poparciu opracowany z inicjatywy Niemiec pakt konkurencyjności uzyskał gatunkowy ciężar. Mimo tej widocznej poprawy stosunków Polska wciąż nie jest pogodzona z Gazociągiem Północnym (Nord Stream), a niemiecko-francuskie próby zmarginalizowania państw UE, które nie są członkami strefy euro, na ostatnim szczycie UE rozzłościły premiera Tuska - wskazuje "FT". W związku z otwarciem niemieckiego rynku pracy dla nowych państw UE od 1 maja Niemcy zyskają na znaczeniu także dla innych państw regionu.
PAP