Staruszka nie żyje, winnych nie ma

Staruszka nie żyje, winnych nie ma

Dodano:   /  Zmieniono: 
Śledczy uznali, że nikt nie przyczynił się do śmierci pozbawionej opieki staruszki, której ranny w wypadku syn trafił do szpitala - ujawnia "Życie Warszawy".

Mieszkaniec Warszawy został potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych. Tuż po odzyskaniu przytomności w szpitalu poprosił o  pomoc dla swojej, 89-letniej ciężko chorej mamy, którą zostawił w domu bez opieki. Pracownicy lecznicy poinformowali dyżurnego w Komendzie Stołecznej. Policjanci dwukrotnie byli w szpitalu, ale koniecznej pomocy, pozostawionej samej w domu staruszce, nie udzielili.

Jej ranny syn stracił ponownie przytomność na kilka dni. Drugi syn w tym czasie leżał w innym szpitalu. Po kilku dniach okazało się, że kobieta zmarła w domu, ponieważ nikt nie udzielił jej pomocy. Prokuratura wszczęła wówczas śledztwo w tej sprawie, w czasie którego policjanci tłumaczyli, że nie mieli podstaw, aby np. wyważyć drzwi we wskazanym mieszkaniu. Sprawę umorzono.

- Policja nie ma obowiązku podejmowania działań w takiej sytuacji, jaka miała miejsce w tym przypadku. Nie ma przepisów, które by wprost wymagały tego od  policji - tłumaczy "Życiu Warszawy" rzeczniczka stołecznej prokuratury.