Działacze na rzecz praw człowieka dotarli do byłych więźniów, którym udało się przeżyć obóz a później uciec z Korei Północnej. Jednym z nich jest Jeong Kyoungil, który był osadzony w latach 2000-2003 w Yodok. Opisuje on nieludzką fizyczną pracę po 14 godzin na dobę, która zaczynała się od 4 rano. W ciągu dnia więźniowie uczestniczą obowiązkowo w dwugodzinnych „zajęciach z edukacji ideologicznej". Cele 50m2 mają służyć za miejsce spania dla około 40 dorosłych ludzi. Tylko ci, którzy wypełnią swoje obowiązki mają prawo do 200 g kaszy kukurydzianej dziennie. Inni zmuszeni są do szukania pożywienia w bardzo ekstremalny sposób. Według innego więźnia z Yodok, w latach 1999-2001 około 40% osadzonych zmarło z głodu.
Poza niewolniczą pracą i urągającymi warunkami życia, Amnesty donosi również o stosowaniu tortur w obozach. Jednym z narzędzi stały się mini cele, w których więzień nie może stać ani leżeć, spędzając w ten sposób nawet do ośmiu miesięcy. Według mężczyzny z Yodok, wszyscy w obozie byli świadkami egzekucji wykonanej na tych, którzy próbowali uciec. Najpierw przesłuchiwano zbiegów przez kilka miesięcy, a później publicznie ich stracono. Jak wykazuje raport Amnesty International wiele osób znalazło się w Yodok przez pokrewieństwo z osadzonymi już „wrogami Phenianu". Nigdy nie postawiono im żadnych zarzutów i tak naprawdę nie wiedzą dlaczego znaleźli się w więzieniu.W obliczu nadchodzącego przekazania władzy przez Kim-Jong Ila jego synowi, Amnesty ostrzega przed niestabilnym okresem w Korei Północnej. Może to doprowadzić do jeszcze większego zaostrzenia warunków w obozach i zwiększenia ich liczby.
md