Będzie to więc bardzo trudna kampania dla PO. Tym bardziej że słaba wygrana jest tak samo zła jak niewielka przegrana. Wynik ok. 32 proc., na który dziś się zanosi, jest niezadowalający. Żeby odnieść realne zwycięstwo, Platforma musi podnieść poparcie o dobre kilka procent, a to dziś bardzo trudne zadanie. Im będzie silniejsza, tym łatwiej będzie jej zawrzeć koalicję.
Transfer Arłukowicza z SLD Śpiewak nazywa majstersztykiem politycznym, pokazem kunsztu taktycznego Tuska, ale to nie zastąpi pokazania programu wyborczego, rzetelnego rozliczenia się. - Naturalnie w tym ruchu z Arłukowiczem widać chęć otwarcia się na grupę wykluczonych społecznie. Nie tyle może bieda, co nieustanne problemy finansowe są bolączką Polaków dziś i Tusk próbuje znaleźć z tą grupą język. Ale nie sądzę, by on był wiarygodnym reprezentantem tych słabszych grup społecznych - mówi socjolog. Jego zdaniem najszybciej wyrazicielem tych wykluczonych, uboższych może się stać Jarosław Kaczyński, mający o wiele lepsze wyczucie niż SLD na tym polu. Może powtórzyć manewr z 2005 r. zwrócenia się do lewicowych wyborców.
Śpiewak sądzi, że jesienią wszystko może się zdarzyć. Nie jest wykluczone, że PiS o włos może przeskoczyć Platformę. Przypomina, że w 2007 r. partia Kaczyńskiego dostała 32 proc. głosów, ma więc zapas i powtórzenie tego wyniku jest realną perspektywą. - Nie oznacza to jednak szansy na przejęcie władzy. PiS nie ma z kim stworzyć koalicji, a samodzielne rządy nie wchodzą w grę - twierdzi profesor.