Śledczy chcieli przesłuchać dyplomatów, szefów i pracowników biur "niemieckiej fundacji Marshalla", w sprawie "okoliczności ich spotkań" z Andrejem Sannikauem, byłym kandydatem opozycji na prezydenta oraz Andrejem Dźmitryjeuem, działaczem opozycyjnej kampanii "Mów Prawdę!". Mieliby oni udzielić "informacji z pierwszej ręki na temat finansowania przez fundacje zagraniczne akcji +Plac+" - twierdzi gazeta, organ administracji prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
Jako "Plac" opozycja określała pokojowe protesty uliczne. Wzywała do nich uważając, że wybory, w których Łukaszenka ubiegał się o reelekcję, były sfałszowane. 19 grudnia wielotysięczna demonstracja w Mińsku została rozbita przez milicję. Opozycjonistów, m.in. Sannikaua i Dźmitryjeua, aresztowano. Po tych wydarzeniach Łukaszenka oznajmił, że w Polsce i Niemczech "pisane były programy obalenia ustroju konstytucyjnego" na Białorusi. W sobotę na procesie Sannikaua, który jest oskarżony o organizację masowych zamieszek, ma zapaść wyrok. Prokurator żąda siedmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie.
Fundacja Marshalla (ang. The German Marshall Fund of the United States) nie jest niemiecka, lecz amerykańska. Jej ogólnym celem jest rozwój współpracy między USA i Europą.
PAP