- Jeśli człowiek świadomie zdecydował się na walkę z łapownictwem, bezprawiem i korupcją, to nie mógł nie rozumieć, jakim niebezpieczeństwem mu to grozi. Przeto wątpliwe jest, by zmienił swoją decyzję. Jeśli jednak w celach kontynuowania walki i w interesach własnego bezpieczeństwa będzie musiał tymczasowo wyjechać z Rosji, to nikt nie ma prawa go za to potępiać - oświadczył Chodorkowski.
Ma żonę
Z kolei Lebiediew zauważył, że "jeśli Nawalny chce doprowadzić do rzeczywistych zmian w sytuacji z korupcją, to nie ma szans, by osiągnął to z więzienia". - Jeśli ma żonę i dzieci, a oni mówią, iż powinien wyjechać, to powinien wyjechać - dodał biznesmen. Chodorkowski i Lebiediew także są skonfliktowani z Kremlem. W 2003 roku stali wobec podobnego dylematu, co Nawalny dzisiaj. Wszelako oni zdecydowali się zostać. W konsekwencji zostali na długie lata wtrąceni do łagru.
Komitet Śledczy FR podejrzewa Nawalnego o to, że w 2009 roku, będąc doradcą gubernatora obwodu kirowskiego Nikity Biełycha, nakłonił dyrekcję jednego z tamtejszych tartaków do zawarcia niekorzystnego kontraktu. Nawalny znany jest jako bojownik o przejrzystość w biznesie. Od kilku lat nabywa mniejszościowe udziały w koncernach i bankach kontrolowanych przez państwo, a następnie - uzyskawszy jako akcjonariusz dostęp do dokumentów - w swoim blogu ujawnia wykryte w nich nieprawidłowości. Uruchomił też poświęcony korupcji portal RosPil.
Nazwał formację Putina "partią złodziei"
O Nawalnym stało się głośno w 2010 roku, gdy określił rządzącą Jedną Rosję mianem "partii oszustów i złodziei", a także rozpisał konkurs na najlepszy plakat wyborczy wymierzony przeciwko tej kierowanej przez premiera Władimira Putina formacji. W marcu Zarząd Komitetu Śledczego FR w Nadwołżańskim Okręgu Federalnym odmówił już wszczęcia śledztwa przeciwko Nawalnemu w związku z tymi samymi zarzutami, nie dopatrując się w jego postępowaniu znamion przestępstwa.
Biełych ocenił oskarżenia wobec Nawalnego jako "niedorzeczne". Podkreślił, że nie był on etatowym urzędnikiem administracji obwodowej, lecz jedynie społecznie zasiadał w kilku komisjach i grupach roboczych. Nawalny utrzymuje, że jego kłopoty zaczęły się kilka tygodni po tym, gdy poinformował o nadużyciach w koncernie Transnieft przy budowie rurociągu naftowego Syberia Wschodnia-Ocean Spokojny. Prawnik twierdzi, że przy realizacji tego projektu zdefraudowano 4 mld USD.
Nie chce kandydować
Nawalny jest absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Przyjaźni Narodów im. Patrice'a Lumumby w Moskwie. Nie należy do żadnej partii politycznej. W przeszłości był związany z demokratycznym Jabłokiem Grigorija Jawlińskiego. Niektóre media nie wykluczają, że może on zechcieć kandydować w wyborach prezydenckich w Rosji w marcu 2012 roku. Sam zainteresowany temu zaprzecza. Jego zdaniem, zmiana władzy w Rosji nastąpi nie w wyniku wyborów, lecz buntu "szerokich mas ludowych" przeciwko "skorumpowanej wierchuszce".
Chodorkowski i Lebiediew w grudniu 2010 roku w drugim procesie zostali skazani na 13,5 roku łagru za rzekome przywłaszczenie 218 mln ton ropy naftowej i wypranie uzyskanych w ten sposób pieniędzy. Na wolność wyjdą w 2017 roku, gdyż na poczet kary zaliczono im wcześniejszy wyrok, który odsiadują. W pierwszym procesie, w 2005 roku, biznesmeni zostali skazani na osiem lat pozbawienia wolności za domniemane oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków. Chodorkowski i Lebiediew konsekwentnie odpierają wszystkie wysunięte wobec nich zarzuty, także uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.
Powstały w 1993 roku Jukos stał się z czasem jednym z największych koncernów naftowych w Rosji. Jednak w 2003 roku popadł w konflikt z Kremlem. Chodorkowski i Lebiediew zostali aresztowani. W 2006 roku sąd w Rosji ogłosił upadłość Jukosu. Jego najcenniejsze aktywa przejął kontrolowany przez państwo koncern Rosnieft.
PAP