Blisko 2 tys. osób w różnych krajach zachorowało na skutek zarażenia, a ok. 20 zmarło. Ognisko choroby znajduje się na północy Niemiec. Niemieckie władze podejrzewały początkowo, że źródłem zakażeń są hiszpańskie ogórki, ale badania tego nie potwierdziły. "Ponieważ ok. 30 proc. warzyw produkowanych w państwach UE trafia na rynek rosyjski, to zakaz musi wyrządzić europejskim producentom znaczne szkody, a z punktu widzenia rosyjskich konsumentów oznacza mniejszy wybór" - napisał "FT".
Za nieracjonalne uznaje gazeta także zachowanie konsumentów w państwach UE, którzy zmniejszyli zakupy warzyw i owoców. "Taka reakcja na doniesienia o zabójczej bakterii jest zrozumiała, choć irracjonalna biorąc pod uwagę to, że ryzyko zachorowania poza rejonem północnych Niemiec jest bardzo niskie. Dokładne wymycie warzyw powinno usunąć bakterię, a ich ugotowanie zabija ją" - zaznacza "FT". "Zielone warzywa są tak ważnym składnikiem zdrowego odżywiania się, iż byłoby bardzo smutne, jeśli rezygnacja z nich miałaby trwać dłużej niż kilka dni" - dodaje londyński dziennik.
"FT" przyznaje, iż UE powinna rozważyć pomoc finansową dla farmerów dotkniętych nieoczekiwanym spadkiem zbytu na ich produkty, ale hiszpańskie żądania odszkodowań od Niemiec za to, iż wskazały na Hiszpanię, jako na źródło zakażenia, uznaje za nieuzasadnione.
"Władze w Hamburgu wydały ostrzeżenie w dobrej wierze po wykryciu bakterii na hiszpańskich ogórkach, aby uśmierzyć obawy opinii publicznej i powstrzymać szerzenie się zachorowań. Niestety szczep bakterii nie okazał się tym, który spowodował zachorowania" - wyjaśnia "FT".pap