Według źródeł zbliżonych do rozmów rosyjski miliarder Sulejman Kierimow spotkał się niedawno z wyższymi przedstawicielami władz Białorusi i rozmawiał z nimi o zakupie kontrolnego pakietu akcji Biełaruskalija, ale strony bardzo się różnią w oczekiwaniach cenowych. Białoruś rozmawiała także o sprzedaży 25 proc. akcji koncernu z chińskimi inwestorami, ale na razie nie osiągnięto porozumienia w tej sprawie.
Prezes Gazpromu poinformował tymczasem, że umowa o sprzedaży kolejnych 50 proc. Biełtransgazu jest "w bardzo wysokim stopniu gotowa" - poinformował ITAR-TASS. Miller dodał, że rozmowy nie przebiegają gładko. Powiedział, że strona białoruska wiąże tę transakcję z podpisaniem nowej umowy na dostawy gazu do Białorusi. Podkreślił jednak, że Gazprom nie zamierza wiązać tych dwóch spraw. Obecna umowa na dostawy rosyjskiego gazu upływa z końcem 2011 r. W 2006 r. wartość Biełtransgazu szacowano na 5 mld dol. Od marca 2010 r. 50 proc. koncernu jest w rękach Gazpromu.
Białoruś walczy obecnie z inflacją i brakiem rezerw walutowych. Inflacja na poziomie 20 proc. od początku roku i nakładanie cen urzędowych powodują, że w sklepach wiele towarów po prostu zniknęło z półek. Wykupywane są produkty, których ceny kontroluje państwo. Trudno jest kupić papierosy, wciąż są kłopoty z solą, brakuje mięsa, które można dostać na targowisku, ale drożej. 4 czerwca Euroazjatycka Wspólnota Gospodarcza (EaWG) przyznała Białorusi 3 mld dolarów kredytu. Według ministra finansów Rosji Aleksieja Kudrina, w zamian za kredyt Białoruś musi przeprowadzić znaczącą prywatyzację. Jak ocenia "Financial Times", Kreml udzieli pomocy Białorusi tylko wówczas, jeśli Mińsk sprzeda niektóre z najcenniejszych aktywów, np. gazociągi i rafinerie, głównego operatora sieci komórkowej czy zakłady nawozów potasowych.
PAP