"Stare problemy są usuwane. Niemiecko-rosyjski gazociąg pod Bałtykiem już nie wzbudza emocji, w czasie podróży przewodniczącej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach do Polski nieśmiało protestowało jedynie od dziewięciu do jedenastu demonstrantów, a o roszczeniach niemieckich wypędzonych mówi się tak samo mało, co o polskich żądaniach reparacyjnych. Warszawa jest dziś ważnym sojusznikiem Berlina w negocjacjach finansowych w UE. W obu stolicach dostrzeżono, że Polska z czystego beneficjenta (a w najgorszym wypadku z awanturnika) Europy stała się uczestnikiem rozwiązywania problemów" - pisze gazeta.
Zauważa też, że Polska wzięła udział w pomocy finansowej dla Islandii, Mołdawii i Łotwy, a teraz chce oddać do dyspozycji 250 mln euro na wsparcie Grecji, choć w ogóle jeszcze nie wprowadziła euro. Według "FAZ" to, że stosunki między Berlinem a Warszawą są dziś tak bliskie, jak być może między Niemcami a Francją, związane jest z relacjami między osobami pełniącymi poszczególne funkcje: prezydentami obu państw, szefami rządów i ministrami spraw zagranicznych.
"Najważniejszym polsko-niemieckim tandemem jest duet Merkel-Tusk. Tusk opowiadał we wtorek w Warszawie, że jego bliskie partnerstwo z niemiecką kanclerz sięga jeszcze czasów, gdy oboje byli w opozycji (...) Od kiedy objęli funkcje (szefów rządów) zauważyli, że w razie potrzeby są gotowi podjąć dla siebie nawzajem wewnątrzpolityczne ryzyko. W 2008 roku Tusk, wbrew protestom polskiej prawicy, zrezygnował ze sprzeciwu Polski wobec projektowi muzeum wypędzonych. W zamian Merkel zapewniła, że pomimo pomrukiwań w CDU Erika Steinbach nie wejdzie do gremiów fundacji (budującej muzeum wypędzonych)" - przypomina "FAZ".
PAP