24 czerwca podczas rutynowej kontroli na krakowskim lotnisku w Balicach, przed odlotem samolotu do Izraela, funkcjonariusze straży granicznej znaleźli w reklamówce, należącej do 60-letniego mężczyzny i jego 57-letniej żony, dziewięć starych przedmiotów między innymi: łyżeczki, nożyczki, noże, porcelanowe korki do butelek. Podróżni wyjaśnili, że rzeczy te znaleźli na terenie byłego obozu i zamierzali zabrać do Izraela.
Okazało się, że para zabrała pamiątki z magazynów zwanych "Kanadą", gdzie Niemcy gromadzili rzeczy zrabowane Żydom przywiezionym do obozu w celu zgładzenia. Zaraz po wyładunku na rampie mienie ofiar było zabierane do "Kanady" i tam sortowane.
Wiceprokurator rejonowy z Oświęcimia, Mariusz Słomka poinformował, że małżeństwo Izraelczyków dobrowolnie poddało się karze pozbawienia wolności w zawieszeniu i zapłaty nawiązki na ochronę zabytków. Prokurator nie podał wysokości kary, ani długości okresu próby. Powiedział jedynie, że zatrzymani po zakończeniu czynności prokuratorskich zostaną zwolnieni i będą mogli opuścić Polskę.
PAP