"Gwałtowny krach kredytowego boomu sektora prywatnego (gospodarstw domowych i firm prywatnych - red.) doprowadził wprost do załamania się rządowych przychodów i wzrostu wydatków publicznych. USA, Wielka Brytania, Hiszpania i Irlandia są tego przykładami" - tłumaczy. "Zachodzi ścisły związek pomiędzy zadłużeniem sektora prywatnego i publicznego. W niektórych państwach, zwłaszcza Grecji, łatwo dostępny kredyt doprowadził do wzrostu długu sektora publicznego. W innych, jak np. we Włoszech, skłonił rządy do odwrócenia uwagi od redukcji długu publicznego" - dodaje.
Tych, którzy rozwiązanie widzą w radykalnym obcięciu wydatków państwa, Wolf nazywa utopistami. W USA zalicza do nich Republikanów przeciwnych wyższym podatkom i wzrostowi zadłużenia państwa w sytuacji, gdy rząd zbliża się do określonego w prawie limitu zaciągania długu w celu finansowania wydatków. W Europie utopistami są zwolennicy wspólnej waluty, którzy występują przeciwko transferom finansowym do państw takich jak Grecja i Portugalia, uważając, że ich rządy są nieodpowiedzialne i powinny ponieść karę. Obie postawy łączy - według Wolfa - fundamentalistyczna postawa "Fiat justitia, et pereat mundus" - niech świat przepadnie, byle tylko sprawiedliwości stało się zadość.
"Pogląd jastrzębi z Partii Republikańskiej w USA oraz niemieckich i holenderskich jastrzębi w Europie, w myśl którego kryzys ma podłoże fiskalne, jest niesłuszny. Łatwy kredyt prowadzi do fiskalnych kryzysów (...) Fiskalne kryzysy, które obserwujemy, są spuścizną po ekscesach zadłużania się publicznego i prywatnego sektora ostatnich dekad" - twierdzi publicysta "FT".
Czasy, w których żyjemy wymagają - zdaniem Wolfa - odwagi i mądrości, ponieważ konsekwencje złych decyzji mogą być dalekosiężne: "USA mogą być bliskie popełnienia jednego z największych, a zarazem najmniej potrzebnych błędów finansowych w historii świata (zablokowania rządowi możliwości zaciągania długu, a tym samym zmuszenia go do cięć - red.), zaś eurostrefa może być na krawędzi fiskalnego i finansowego kryzysu, który unicestwi nie tylko płynność ważnych państw, ale także unię walutową i w najgorszym razie znaczną część europejskiego projektu" - przestrzegł publicysta.
PAP