Według dziennika ekonomicznego "Les Echos", tym razem państwa eurogrupy wyszły poza rolę "zwykłych strażaków", gaszących grecki pożar, przyjmując dalekowzroczne rozwiązania. Gazeta uważa, że na brukselskim szczycie "dokonano trzech małych rewolucji". Pierwszą z nich jest - jak zauważa dziennik - obniżenie do 3,5 proc. odsetek dla państw korzystających z pomocy eurogrupy, a więc nie tylko Grecji, ale także Irlandii i Portugalii. "Jest to transfer bogactwa i prawdziwa solidarność między europejskimi podatnikami" - ocenia gazeta. "Poza tym zbliżono się do systemu euroobligacji. I wreszcie, Europejski Fundusz Stabilności Finansowej, będzie interweniował prewencyjnie, a nie tylko wtedy, gdy płomienie już szaleją. To potężna broń przeciw spekulacji" - podkreśla "Les Echos".
Według konserwatywnego "Le Figaro", ryzyko zarażenia greckim krachem innych państw eurogrupy zmusiło wreszcie przywódców do "odważnych" decyzji. Gazeta podkreśla, że pod naciskiem prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego niemiecka kanclerz Angela Merkel ustąpiła w kluczowych spornych kwestiach, przede wszystkim w sprawie złagodzenia warunków spłaty greckiego długu. "Angela Merkel pojęła w końcu, że są granice wyrzeczeń, które można narzucić Grekom" - pisze "Le Figaro". "Wiele będzie zależeć od zastosowania ogłoszonych decyzji, ale przyjęte rozwiązanie dostarcza dawkę tlenu innym, zagrożonym przez rynki gospodarkom, Irlandii, Portugalii, ale przede wszystkim Włochom i Hiszpanii" - ocenia dziennik.
Jednocześnie francuska prasa zastanawia się, dlaczego tak długo trzeba było czekać na dalekowzroczne porozumienie w sprawie kryzysu eurogrupy. "Za pięć dwunasta to nie tylko przybliżona godzina, o której francuski prezydent i Angela Merkel zakończyli swoje spotkanie, ale w ten sposób można także określić ryzyko, jakie fiasko tych negocjacji miałoby na rynki finansowe" - pisze "Les Echos". Także lewicowy dziennik "Liberation", który nazywa brukselski szczyt "historycznym zrywem", wyraża wątpliwości, czy decyzje nie przyszły za późno. "Gdyby przyjęto je osiemnaście miesięcy temu, takie porozumienie zatrzymałoby wszelkie kaprysy spekulacyjne. Dziś nikt nie może z pewnością twierdzić, że tak się stanie" - zauważa "Liberation".
PAP