Po tanie mięso - do Polski, po herbatę - na Ukrainę

Po tanie mięso - do Polski, po herbatę - na Ukrainę

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Komsomolskaja Prawda w Biełorussii" analizuje ceny produktów spożywczych na Białorusi i w krajach sąsiednich, oceniając, że po mięso opłaca się Białorusinom jeździć do Polski, a po warzywa i herbatę - na Ukrainę.
Gazeta przypomina, że jeszcze rok temu ulubionym miejscem weekendowych zakupów Białorusinów było leżące blisko Wilno, a jeden z  tamtejszych supermarketów reklamował się w białoruskiej prasie. Sytuacja zmieniła się na niekorzyść po dewaluacji rubla, gdy dolar dla  Białorusinów znacznie podrożał. "Litwa już nie jest rajem" - podsumowuje gazeta.

Z tabeli porównującej ceny różnych produktów na Białorusi, w Polsce, Litwie i w Rosji, wynika, że najniższe ceny mleka, śmietany i twarogu są na Białorusi. To dlatego, przypomina "Komsomolskaja Prawda", że państwo reguluje na nie ceny. Na Białorusi najtańsza jest też wódka, piwo i  chleb. Polska to według gazety "kraj dla mięsożerców", tu opłaca się również kupować owoce, zwłaszcza, że sklepy ogłaszają promocje, walcząc o  klienta.

Z Rosji jeszcze niedawno Białorusini przywozili konserwy i warzywa, które były tam tańsze. "Teraz prawie wszystkie produkty, zwłaszcza w  Moskwie, wychodzą drożej niż w Mińsku", chociaż oba kraje łączy unia celna - wskazuje dziennik. Na Ukrainie, czwartym z sąsiednich krajów, Białorusinom opłaca się kupować znacznie tańsze warzywa, herbatę i  słodycze - relacjonuje "Komsomolskaja Prawda". Zauważa też, że spośród sąsiednich krajów najwyższe statystyczne pensje są w Polsce, i wynoszą równowartość około 1270 dolarów.

Rządowy dziennik "Zwiazda" pisze z kolei, że Polska jest dla krajów sąsiednich źródłem nielegalnie wwożonych narkotyków. "Coraz częściej w raportach służb z krajów bałtyckich, Rosji, Ukrainy i  Białorusi pojawia się informacja o udaremnieniu próby wwiezienia na ich terytorium narkotyków polskiego pochodzenia. Polska staje się liderem w  Europie w nielegalnej produkcji narkotyków syntetycznych" - pisze "Zwiazda".

Dodaje, że "według polskich uczniów i studentów w kraju nie ma  problemu z kupnem narkotyków, bo w dużych miastach pracują setki dilerów". Podaje też informację, że "posiadanie substancji narkotycznych lub środków psychotropowych nawet w dużej ilości nie jest w Polsce przestępstwem, lecz podstawą do przymusowego leczenia". Aleh Szarkou z  wydziału walki z przestępczością zorganizowaną w białoruskim MSW powiedział gazecie, że rozwój małego ruchu granicznego z Polską "spowoduje aktywniejsze sprowadzanie narkotyków przez drobnych handlarzy".

PAP