- W ciągu dwóch miesięcy zdołał pokłócić się ze wszystkimi oskarżonymi. Jest bardzo męczący w kontaktach, wygłasza monologi, które trwają dosłownie godzinę, większość oskarżonych zaczęła go więc unikać, bez względu na to, czy są to Serbowie, Chorwaci czy Bośniacy - ujawnił gazecie obrońca jednego z osadzonych. Jedyną osobą, która z nim wytrzymuje, jest dawny szef sztabu generalnego armii jugosłowiańskiej Dragoljub Ojdanić. Pomaga mu "w ubieraniu się, prasowanu, gotowaniu i innych czynnościach" - pisze "Press".
Wcześniej Mladić został przeniesiony na inne piętro, oficjalnie z powodu nieprzestrzegania dyscypliny, ale według informatora "Press" chodziło o oddzielenie go od Vojislava Szeszelja, byłego premiera Serbii i lidera skrajnych serbskich nacjonalistów, bo ulegał jego wpływom.
W Scheveningen, zwanym niekiedy "pięciogwiazdkowym" więzieniem, każdy osadzony ma własną celę, ale może się kontaktować z innymi. W areszcie jest sala gimnastyczna, siłownia i biblioteka, a także boisko na dworze. Osadzeni mają dostęp do fryzjera i pralni, mogą korzystać z komputera, nosić własną odzież, a nawet sami gotować lub zamawiać jedzenie w kantynie na własny koszt.
PAP