Jeździmy do Włoch żeby zwiedzać czy jeść?

Jeździmy do Włoch żeby zwiedzać czy jeść?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wakacje stały się czasem kulinarnego zwiedzania. Nie jeździmy do obcych krajów tylko po to, żeby pozwiedzać muzea, ale też poznać inną kuchnię.
Planowanie takich wycieczek jest o wiele bardziej skomplikowane niż zwykłe zwiedzanie turystycznych atrakcji. Podczas przeglądania przewodnika, w drugiej ręce trzymamy Michelin z najnowszym rankingiem restauracji i zaczynamy zadawać pytania: czy w pobliżu Koloseum jest przyzwoita kawiarnia i czy wyjazd na całodniową wycieczkę oznacza, że ominie nas kolacja w hotelu?

Powoli zaczynamy wyjeżdżać tylko po to żeby jeść. Można jechać do Kalifornii żeby spróbować ostryg i tapioka, w Kopenhadze skupić się na smakowaniu smażonego mchu, a w hiszpańskim Roses inhalować się marchwią. Gastro-turystyka nie jest niczym zaskakującym ani nowym. Świadczy o tym chociażby popularność programów kulinarnych, w których prowadzący odkrywają przed nami nowe, nieznane w rodzimej kuchni smaki. Poza tym sami często przyznajemy, że wolimy pojechać na wakacje do kraju, którego kuchnia nam smakuje.

Michelin wymyślił gastro-turystykę już 100 lat temu publikując w czerwonych przewodnikach ranking restauracji i oceniając je ilością gwiazdek. Jedna oznaczała, że warto wejść do takiego lokalu, dwie oznaczały, że po spróbowaniu jednej potrawy prawdopodobnie wrócimy po więcej, a trzy gwiazdki polecały specjalną wyprawę tylko do danej restauracji.

Wynikiem takiego podróżowania z przewodnikiem Michelin w ręce jest oczywiście przybieranie na wadze podczas wakacji. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że najniebezpieczniejszą dla naszej figury jest Ameryka i jej kultura „przekąsek". Okazuje się jednak, że coraz częściej poznajemy kulturę danego kraju właśnie poprzez jego kuchnię i są to bardzo przyjemne wakacje.

mk